Mix bernardyna w złych warunkach, z wrośniętą kolczatką
Data interwencji: 2007-08-03
3 sierpnia 2007 roku odebraliśmy zgłoszenie w sprawie złego traktowania szczeniaka. W tym samym domu był również pies (mieszaniec bernardyna, ok 10 miesięczny) uwiązany na łańcuchu. Zbulwersował nas jego widok – przebywał w stercie gratów – w tym desek z gwoździami i innych niebezpiecznych przedmiotów, oraz niesprzątanych odchodów. Łańcuch był zbyt krótki jak na psa tych rozmiarów.
Szczególnie poruszające było odkrycie że pies uwiązany jest na KOLCZATCE, która została założona gdy pies był mały, a w miarę jego wzrostu i stała się zbyt ciasna by ją zdjąć! Właściciele przez wiele miesięcy nie zwrócili na to żadnej uwagi! Konieczne było natychmiastowe rozcinanie nożycami do metalu wciśniętej w skórę kolczatki... Wymieniliśmy ją na obrożę.
Pies nie miał także schronienia. Prowizorka budy kilkanaście razy za mała, miejscem dla psa miała być napchana szmatami stara wędzarnia! Na fotkach to jest "to coś" stojące obok "budy". Warunki psa oraz opieszałe nastawienie właścicieli (którzy jednak stanowczo sprzeciwili się oddaniu psa) skłoniły nas do częstych tam odwiedzin. Nie mamy fotek ze wszystkich wizyt, a było ich kilkanaście – bo w gruncie rzeczy u psa coś zmieniało się tylko wtedy, gdy osobiście tego dopilnowaliśmy i dostarczyliśmy rzeczy dla niego...
9 sierpnia 2007: nasza druga wizyta. Upał, pies nadal nie ma wody pomimo wcześniejszego upomnienia. Na zdjęciach widać walające się niebezpieczne rupiecie oraz prowizoryczne "schronienia". Tego dnia:
- zostawiliśmy dłuższy łańcuch
- pies dostał wody
- właściciele dostali polecenie uprzątnięcia otoczenia psa
31 sierpnia 2007: rupiecie posprzątane, ale pies znów jest na krótkim łańcuchu i w dalszym ciągu nie ma dostępu do wody!
Podczas kolejnych wizyt sprawdzaliśmy, co zostało zrobione. Kontakt z właścicielami szedł bardzo opornie – jeszcze kilka razy zastaliśmy niebezpieczne graty w zasięgu psa oraz notoryczny brak wody. Pogoda pogarszała się, pies nie miał schronienia – do "budy" się nie mieścił, a "wędzarnia" zamokła i zgniła. Dopiero po groźbie odebrania psa, zmobilizowali się do zadbania o jego warunki.
W efekcie kilku wizyt:
- podłoże zostało posprzątane i utwardzone gumą i pilśnią
- "wędzarnia" została złożona i zabezpieczona
- pies został odrobaczony
3 listopada 2007: dostarczyliśmy psu porządną budę na miejsce starej, za małej, nie ocieplonej i zgnitej "skrzynki". Serdecznie dziękujemy naszym wspaniałym "dobrym duszyczkom" za przygotowanie i dostarczenie budy. Jesteście wspaniali!
Bulwersujący w tej sprawie jest fakt ZUPEŁNEJ OBOJĘTNOŚCI właścicieli na warunki życia psa! Nie zrobili oni z własnej inicjatywy kompletnie nic. Do najdrobniejszych działań musieli zostać zmuszeni – nawet nalanie psu wody stanowi dla nich ogromy "problem". Wszystkie rzeczy:
- obroża
- długi łańcuch
- tabletki na odrobaczenie
- wygodna i ciepła buda
zostały dostarczone przez nas. Właściciele nie poczuwaja się absolutnie do niczego. Będziemy w dalszym ciągu monitorować tę sprawę, ponieważ właściciele zobowiązali się wiosną zbudować psu kojec. Dopilnujemy, by tak się stało – ponieważ łańcuch bardzo źle wpływa na psychikę tego miłego i wesołego psa, który miał pecha trafić na leniwych, egoistycznych i pozbawionych empatii właścicieli.
Działania
Odwiedza nas 4 gości oraz 0 użytkowników.
Przyjaciele
Copyright © Agata Balu