Zaniedbany leonberger i amstaff
Data interwencji: 2009-06-23
Wszystko zaczęło się pod koniec listopada ub.roku.
Interwencja odbyta całkowicie przypadkowo. Naszą uwagę zwrócił zamknięty w kojcu mieszaniec leonbergera. Po zbliżeniu okazało się, że kojec zamieszkują dwa psy: leonbergerowata suczka i pies mieszaniec amstaffa (o krótkiej sierści, a więc zupełnie nie przystosowany do życia na zewnątrz, szczególnie o tej porze roku).
Wnętrze kojca pokrywała warstwa miesiącami niesprzątanych odchodów, przemieszana z moczem i błotem. Kupy walały się nawet na dachu jednej z bud. Właściciel utrzymywał, że codziennie wyprowadza psy na spacery, a fakt tak rażącego brudu wyjaśniał brakiem czasu na sprzątanie.
Okazało się, że tylko jedna z bud jest ocieplona, a obie miały zbyt duże otwory wejściowe powodujące znaczną utratę ciepła. Podłoga w budach była brudna, wilgotna, niczym nie wyścielona. W jednej z bud znajdowało się składowisko starych, wysuszonych kości.
Psy nie miały dostępu do czystej wody pitnej.
Właściciel zobowiązał się w ciągu 3 dni sprzątnąć kojec, a w ciągu 7 dni ocieplić budy.
Po tygodniu pojechałyśmy sprawdzić – kojec był ładnie wysprzątany, psy miały dostęp do czystej wody. Psiaki wyglądały dobrze, właściciel utrzymywał, że wyprowadza je na spacery i regularnie karmi.
Następna kontrola wypadła w grudniu. Właściciel robił dach nad kojcem, na jednym z boków kojca były przymocowane deski do zrobienia osłony od wiatru, na podwórku stała nowa porządna buda do wymiany. Wszystko zapowiadało się super, przyszedł Olkusz, zostawiłyśmy tą sprawę na boku, ufne w dobrą wolę właściciela psów.
Niestety, ludziom nie można ufać.
23 czerwca zastałyśmy psy w takim samym gnoju jak kiedyś. Dach został zrobiony, ale na rusztowaniu z desek rozpięta była tylko folia. A nowa buda wciąż stała obok kojca...
Ale najgorsze było to, że tym razem stan psów był zatrważający, bardzo się pogorszył! Okropnie wychudzone, wyniszczone, z zanikami mięśni. Na naszych oczach Astek wziął do pyska jedną z kup, zaniósł ją do budy i zjadł.
Pojechaliśmy z psiakami do weterynarza. Leonbergerka Dorka ze strachu przypadała co chwilę do ziemi, nie była w stanie normalnie wejść do auta ani przejść więcej niż kilka kroków. Astek był w lepszym stanie psychicznym, ale tak samo wychudzony, ze stanem zapalnym na skórze. Oba psiaki miały na ciele ślady po pogryzieniach. Pani doktor stwierdziła skrajne wygłodzenie.
Następnego dnia – 24 czerwca – zabraliśmy suczkę do psiego fryzjera. Jej długa, nigdy niewyczesywana sierść była skołtuniona, pozlepiana kałem i moczem. Konieczne było zgolenie prawie całego włosa, pani fryzjerka zostawiła sierść tylko na głowie i grzbiecie Dorki.
Tego samego dnia odwiozłyśmy suczkę do hoteliku w Wieliczce. Astek na razie został u właściciela, będziemy kontrolować jego stan i informować o jego dalszym losie.
26 czerwca pojechałyśmy zawieźć Astkowi tabletki na odrobaczenie i środek przeciw pchłom. Okazało się, że właściciele w dalszym ciągu nie sprzątnęli kojca! Podjęłyśmy decyzję o odebraniu psa i umieszczeniu go w hoteliku.
27 czerwca zawiozłyśmy Astka Oskara do hoteliku w Wieliczce. Bezpiecznie czeka na nowy dom.
Zarówno Oskar jak i Dorka znaleźli nowe, dobre domy. Właściciel psów na rozprawie z dnia 30 października 2009 roku został uznany przez Sąd Rejonowy w Chrzanowie za winnego znęcania nad zwierzętami w okresie od listopada 2008 do czerwca 2009. Sąd orzekł dla niego karę 6 miesięcy pozbawienia wolności zawieszoną warunkowo na 2 lata, 1500 zł nawiązki na rzecz Fundacji oraz 90 zł na rzecz Skarbu Państwa i 120 zł pokrycia kosztów sądowych. Poniżej wyrok w sprawie.
Działania
Odwiedza nas 3 gości oraz 0 użytkowników.
Przyjaciele
Copyright © Agata Balu