Pies z wrośniętym w szyję łańcuchem
Data interwencji: 2008-02-13
Przeprowadzono interwencję na wsi Mętków, gm. Babice, ul. Św. Floriana. Odebrany został pies przebywający w skrajnie złych warunkach. Psa odkryliśmy przypadkiem już kilka tygodni wcześniej. Był uwiązany na krótkim, krowim łańcuchu do atrapy mającej pełnić rolę budy – kilka desek postawionych obok siebie na błocie i przykrytych eternitem. Pies leżał w gnoju, błocie i odchodach.
W pierwszym momencie zaproponowaliśmy dowiezienie budy dla psa, ze względu na trudne warunki materialne i zły stan zdrowia właścicieli. Potem okazało się, że to nie starsza kobieta opiekuje się psem, lecz jej syn.
Po obejrzeniu psa okazało się, że zamiast obroży ma założony łańcuch raniący jego szyję. Była ona cała oblepiona strupami i zaschniętą krwią, a ból u zwierzęcia był tak silny, że nie był w stanie się poruszyć. Następnego dnia dowieźliśmy długi łańcuch, obrożę i karmę oraz daliśmy 2 dni na skontaktowanie się.
Ponieważ zaproponowane przez nas warunki nie zostały spełnione, podjęliśmy decyzję o odebraniu psa. Na miejscu zastaliśmy rodzinę w komplecie. Zgodnie stwierdzili, że nie stać ich na leczenie i opiekę nad psem, więc dobrowolnie się go zrzekli.
Przy odebraniu pies został przyśpiony i wtedy naszym oczom okazała się prawda gorsza, niż przypuszczaliśmy w najgorszych koszmarach – PIES MIAŁ OGNIWA ŁAŃCUCHA ZAROŚNIĘTE W TKANKACH! Natychmiast został zabrany do lecznicy. Szyja psa gniła, śmierdziała, rozkładając się żywcem. W jednym miejscu była otwarta rana, która powstała niedawno. Stamtąd zostało wyrwane jedno z zarośniętych ogniw (na żywca, zapewne po naszej wcześniejszej interwencji). 2 pozostałe tkwiły na głębokości ponad 2 cm i ruszały się w ciele, sącząc ropę. Szyja psa była zdeformowana. Pani weterynarz Lucyna Kozikowska przeprowadziła zabieg usunięcia ogniw oraz zszycia ran na szyi.
Jego byli pseudo-właściciele odpowiedzą przed sądem za maltretowanie psa, złamali kilka punktów Ustawy o Ochronie Zwierząt – a co najgorsze – zrobili to świadomie. Podczas akcji śmiali się i rzucali głupie docinki. Udawali, że są miłośnikami zwierząt a psu nic nie jest. Nie jesteśmy w stanie opisać, co czujemy wobec tych zwyrodnialców. Bezmyślnego okrucieństwa nie tłumaczy nic – ani sytuacja materialna, ani brak czasu, ani stan zdrowia. Jedynym powodem cierpienia tego niewinnego zwierzęcia jest ludzka głupota, lenistwo i brak empatii. Siedzieli w domu i oglądali telewizor, a pod oknami pies umierał z bólu, pośród gnoju – bo przecież "na poduszkach psa nie będą trzymać". Brak nam słów... O dalszych postępach będziemy informować na bieżąco.
Co zostało zrobione:
- pies został odebrany, wyleczony i oddany do nowych właścicieli
- byli właściciele zostaną oskarżeni o zaniedbanie i znęcanie się nad psem oraz brak obowiązkowych szczepień – datę pierwszej rozprawy wyznaczono na 20 sierpnia 2008, w sądzie w Chrzanowie
18 września 2008 roku, właścicielka Rebita, Kazimiera T. została uznana winną ze wszystkich paragrafów oskarżenia. Orzeczono dla niej karę:
- 10 miesięcy pozbawienia wolności w warunkowym zawieszeniu na 2 lata,
- nawiązka w wysokości 1000 zł na rzecz Fundacji z tytułu poniesionych kosztów,
- podanie wyroku do wiadomości publicznej poprzez umieszczenie na tablicy w starostwie przez okres 14 dni,
- 90 zł + 180 zł na rzecz Skarbu Państwa z tytułu kosztów postępowania,
- 432 zł na Fundację (wynagrodzenie adwokata).
Poniżej kopia wyroku.
Działania
Odwiedza nas jeden gość oraz 0 użytkowników.
Przyjaciele
Copyright © Agata Balu